Z Józefem Bogusławskim, rzeźbiarzem z Sieradza - rozmawia Grażyna Bożyk
x Spotykamy się podczas targów „Jesień w polu i ogrodzie – Kościerzyński Dzień Ziemniaka”. Na Pana stoisku pełno jest świątków, zwierząt i innych figur małych i dużych…
- Zajmuję się rzeźbą ludową, rzeźbą sakralną i polichromią. Rzeźba interesuje mnie od A do Z. Moje prace przedstawiają większość czynności na wsi. Pamiętam tę wieś dawną. Jak przeszedłem do piątej klasy szkoły podstawowej, dopiero na naszej wsi włączyli światło. To była wieś, która działała siłą mięśni ludzkich i zwierząt. Wszystko się wykonywało ręcznie. Rzeźbiąc mogę przekazać młodym obrazy zapamiętane z dzieciństwa.
x Czy nazwałby się Pan twórcą ludowym?
- Uważam, że tak, bo nie robię rzeźby profesjonalnej. Nie jestem z zawodu plastykiem, to jest moje hobby. Zawodowo pracuję jako monter.
x Jak Pan znajduje czas na tak pracochłonne hobby?
- Po prostu po pracy nie idę na piwo, tylko do pracowni.
x Co najbardziej Pan lubi rzeźbić?
- Anioły, a także czynności wykonywane na wsi, na przykład ręczne kopanie ziemniaków. Robię też zabawki dziecięce i dużo rzeźby sakralnej.
x Gdzie można Pana prace zobaczyć?
- W tej chwili chodzą po Polsce dwie wystawy zbiorowe aniołów, zorganizowane przez Łódzki Dom Kultury, jedna wystawa zbiorowa Matki Boskie regionalne jest we Francji, a w Katowicach można zobaczyć wystawę czynności wiejskie.

x Ile czasu zajmuje Panu wyrzeźbienie takiego, dajmy na to, anioła?
- Zanim wyrośnie mój kawałek drewna – to kilkadziesiąt lat musi upłynąć, ale samo wyrzeźbienie mniej więcej półtorej godziny.
x Jakie drewno wykorzystuje Pan do swoich prac?
- Drewno lipowe, wysuszone, czy raczej wysezonowane. Musi więc w granicach 3-4 lat – w zależności, jaka grubość tego drewna jest – poleżeć pod dachem, na wietrze, żeby przedmuch miało.
x Czy Pan sam się tym zajmuje?
- Drewno kupuję. Dziś jest z nim kłopot, ale mam znajomych, którzy są mi przychylni. Ścinają drzewa przy drogach i dzwonią, potną mi, a ja wiozę do innych znajomych, gdzie mogę je przechować.
x Czy ma Pan następcę?
- Mam następcę, a nawet następcę następcy. Syn też rzeźbi, mieliśmy nawet wspólne wystawy. Teraz, odkąd pojawił się wnuk, ma mniej czasu na hobby; choć cały czas coś tam robi. On robi rzeźbę ludową pod innym trochę kątem. On widzi wieś inaczej. Jest człowiekiem młodym, po studiach, nie pamięta tej mojej wsi, wsi z moich czasów – koni, czy jak się kiedyś ziemniaki kopało. On kombajn może wyrzeźbić z detalami…
x Czy jak macie wspólne wystawy. Wyraźnie widać, że ta rzeźba jest pana, a ta syna…
- Nie ma dwóch jednakowych twórców, każdy ma swój sposób na wyrażenie uczuć malujących się na twarzy czy na ułożenie rąk. Jest różnica. Jak oglądam wystawy, prace twórców, których znam, poznaję od razu, nie potrzebuję kartek z nazwiskami. Nie ma bowiem dwóch dzieł takich samych wykonanych przez różnych autorów.
x Co jest charakterystyczne dla Pana rzeźb?
- Jedyna rzecz charakterystyczna dla mnie, znana w całej Polsce, to fakt, że wszystkie rzeźby wykonane są z jednego klocka. Mnie nie interesuje doklejanie, mnie interesuje bryła. Obojętnie, ile by nie było wycięć, zawsze to musi być jedna bryła. Robiłem swojego czasu zabawki, tam ruchome części były składane, a poza tym, czy to będzie kobieta z koszykiem, czy wykopki – wszystko z jednej bryły.
x Pana syn też z jednego kawałka drewna rzeźbi.
- Też, tylko on szuka jakichś ciekawych kształtów samego drewna, które potem wykorzystuje, na przykład: wygięta gałąź stanowi szyję żółwia. Też czasami wykorzystuję naturalne kształty drewna, czasem sam kawałek drewna wskazuje wyraźnie, co z niego zrobić.
x Czy należy Pan do jakiegoś stowarzyszenia twórców ludowych?
- Nie. Współpracuję z Łódzkim Domem Kultury przy ulicy Traugutta. Często jeżdżę na plenery. Zapraszają mnie, czasem ja zapraszam kogoś z młodszych twórców ludowych, poręczając niejako za niego, że ma talent i chce go rozwijać.
x Czy ma Pan swoją ulubioną rzeźbę, której pan nigdy nie sprzeda?
- Tylko i wyłącznie do ekspozycji domowej należą dwie pierwsze rzeźby, jakie w życiu wykonałem i trzecia Matki Boskiej Fatimskiej, którą zrobiłem dużą, oryginalnych wymiarów w ciągu jednego dnia.
„RADA”
LODR Bratoszewice
Fot. Andrzej Lis

















































































































































