1

2

AgroPlatforma ODR

Uporządkujemy doradztwo

Uporządkujemy doradztwo

Planowane są istotne zmiany w funkcjonowaniu i podległości doradztwa publicznego. Jak te sprawy widzi partia rządząca - zapytałem pos. Jana Krzysztofa Ardanowskiego, wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz znanego działacza organizacji rolniczych.

Jak ocenia Pan Poseł dotychczasową rolę doradztwa rolniczego w modernizacji wsi?

- Nie wyobrażam sobie zmian w rolnictwie, jego modernizacji bez sprawnego doradztwa publicznego. Podkreślam: publicznego, bo czym innym jest przekazywanie w sposób obiektywny wiedzy na temat postępu naukowego, nowych technologii, a czym innym przekazywanie przez prywatną firmę informacji o charakterze handlowo-biznesowym i zachęcanie do kupna określonych produktów. Uważam, że publiczne doradztwo odegrało wielką, pozytywną rolę w przekształceniach polskiej wsi. To jest jego zasługa, którą dostrzegamy. Po 8 latach rządów PO-PSL widzimy też wiele problemów stojących przed rolnictwem, których nawet najlepsze doradztwo nie rozwiąże. Zmiany w podporządkowaniu ODR-ów pod ministra rolnictwa, które wejdą od sierpnia (red.: rozmowę przeprowadzono w lipcu)  uważam za rozsądne. W sprawie sytuacji ODR-ów trzeba wrócić do roku 2010, kiedy minister Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego podjął decyzję, której do dzisiaj nikt nie rozumie. Oddał  Wojewódzkie Ośrodki Doradztwa Rolniczego z nadzoru rządowego pod samorząd wojewódzki. Miało to wzmocnić samorządy wojewódzkie i być elementem regionalizacji polityki rolnej. Ja widzę oczywiście różnice regionalne w polskim rolnictwie, ale chcę przypomnieć tym wszystkim, którzy tylko o regionalizacji mówią, że polityka państwowa i polityka unijna w zakresie rolnictwa ma charakter horyzontalny i odpowiada za nią minister rolnictwa. Jeżeli źle się dzieje, to do ministra, a nie do marszałka województwa rolnicy zgłaszają zastrzeżenia. Polityka regionalna, owszem, powinna być modyfikacją polityki narodowej dla specyficznych sytuacji w poszczególnych regionach. W tym zakresie samorządy, w tym samorząd wojewódzki, mogą się zaangażować i wspierać działalność ośrodka doradztwa. Jednak dopóki odpowiedzialność ponosi minister, to on powinien mieć narzędzie w postaci doradztwa rolniczego.

W związku ze zmianami w podległości ODR-ów, jak Pan widzi nowe zadania doradztwa publicznego?

- Na czym powinny się skupić ODR-y jest pytaniem otwartym. Oczywiście powinny realizować politykę państwa wobec wsi i rolnictwa. Powinny być sprawnym narzędziem w ręku ministra, dostarczać mu aktualnych informacji, brać udział w określonych akcjach, informować o zmianach Wspólnej Polityki Rolnej UE. Jednak to nie wszystko. Muszą starać się odpowiadać także na oczekiwania mieszkańców wsi. Temu miał służyć proces uspołecznienia doradztwa rolniczego, który rozpoczął się w 1992 r. Utworzono wtedy przy ośrodkach doradztwa rolniczego, które powstały na bazie wojewódzkich ośrodków postępu rolniczego, społeczne rady doradztwa rolniczego. Ten proces miał doprowadzić do tego, aby ukierunkowanie pracy ośrodków odbywało się przez przedstawicieli rolników, którzy mieli określać swoje potrzeby w zakresie doradztwa. Wsparcia miały udzielać szkoły rolnicze i wyższe uczelnie. Społeczny nadzór rozwijał się w latach 90., dość dobrze również w  woj. kujawsko-pomorskim, najpierw przy trzech ośrodkach: w Minikowie, Przysieku i Zarzeczewie, później przy istniejącym KPODR w Minikowie. Byłem wielkim zwolennikiem tego uspołecznienia, przez wiele lat byłem przewodniczącym rady przy ODR najpierw w Przysieku, a później w KPODR Minikowo oraz wiceprzewodniczącym Krajowej Rady Doradztwa Rolniczego. Niestety przekazanie ośrodków pod samorząd terytorialny, źle wpłynęło na rolę rad. Stały się elementem dekoracji, „kwiatkiem do kożucha”, bo i tak decydował sejmik i zarząd województwa. Decydował rządzący układ polityczny w samorządach, zdominowanych przez PO i PSL, a głos chłopów przestał się liczyć.  Obecnie wracamy do uspołecznienia doradztwa. Czyli, jeszcze raz powtórzę, o tym, czym ma się zajmować doradztwo publiczne, powinni głównie decydować ci, którzy z niego korzystają, czyli mieszkańcy wsi. Oczywiście publiczne doradztwo, w odróżnieniu do prywatnego, musi realizować  cele strategiczne, wspierać politykę państwa i pomagać w rozwiązywaniu problemów nie tylko na poziomie gospodarstwa. Promowanie rozwiązań cywilizacyjnych, wspieranie współpracy i organizowania się społeczeństwa obywatelskiego, szeroko rozumiana edukacja społeczna, wspieranie tradycji, zachowań patriotycznych, to tylko niektóre ze spraw, które moim zdaniem, powinny znaleźć się w orbicie zadań publicznego doradztwa.

Najwięcej kontrowersji wzbudza finansowanie ODR-ów i wykonywanie przez doradców też odpłatnych usług. Jak, według Pana, powinien być rozwiązany ten problem?

- Trudno zaakceptować sytuację, gdy pracownicy doradztwa rolniczego, sprawując bardzo ważną rolę w pośrednictwie między nauką a praktyką rolniczą, zarabiają grosze. Trzeba, oczekując od nich efektywnej pracy, również zadbać o ich odpowiednie finansowanie. Finansowanie doradztwa publicznego przez państwo jest logiczną konsekwencją jego roli na rzecz polityki rolnej zarówno krajowej, jak i unijnej. Dopuszczam, że niektóre usługi doradcze - szczególnie te wymagające dużo czasu poświęconego pojedynczemu przypadkowi, wymagające skomplikowanych analiz, wymagające np. w laboratoriach użycia drogich urządzeń czy odczynników - mogą wiązać się z odpłatnością. Jednak podstawowy zakres usług przekazywania wiedzy, zdobywanej zresztą przez doradców za publiczne pieniądze, powinien być bezpłatny. Pracownicy doradztwa rolniczego nie powinni dorabiać sobie do pensji przez prowadzenie płatnych usług. Szczególnie, że znaczna część rolników, którzy sobie nie radzą, którym doradztwo jest najbardziej potrzebne, to ludzie biedni i nie stać ich na płacenie. Zatraca się tym samym misja doradztwa publicznego. Od tego trzeba sukcesywnie odchodzić.

Rozmawiał  Leszek Piechocki

„Wieś Kujawsko-Pomorska”

K-PODR Minikowo i K-PIR Przysiek