Ośrodek Hodowli Zarodowej w Osięcinach zna każdy hodowca bydła w Polsce. Jeżeli nie zakupił tutejszej jałówki, to na pewno korzystał w inseminacji z nasienia urodzonych tutaj buhajów. Efekty działalności Ośrodka to nieprzerwana droga sukcesów. Jaka jest na to recepta, zdradza - w rozmowie z Leszkiem Piechockim – prezes OHZ Osięciny Jacek Wyrębski, Wzorowy Agroprzedsiębiorca RP 2012.
x Panie prezesie, znam Waszą jednostkę od 40 lat, za co się nie weźmiecie, czy za bydło, czy za produkcję rolniczą, sadownictwo, a kiedyś też za zarodowe stada trzody chlewnej i owiec, to zawsze osiągacie sukces. Jak to robicie?
- Sukces rodzi się w konsekwencji realizacji określonego celu. Jeżeli chcemy coś robić dobrze, to trzeba ustalić sobie drogę i metody, jak do tego dojść i to realizować. Przykładem jest bydło, z tego słyniemy, co było widać na tegorocznych wystawach, np. w Szepietowie czy Minikowie. Ale nie chodzi tylko o wystawy; na wystawach decydują szczególiki, mówił o tym w Szepietowie sędzia niemiecki o klasie światowej. Chodzi o konsekwencję w realizacji zadań. Oczywiste jest, że do tego trzeba mieć odpowiednią kadrę i ludzi na wszystkich stanowiskach, bez tego nic się nie zrobi.
x Tradycje hodowli krów mlecznych w Osięcinach sięgają okresu przedwojennego, ale przełomem było sprowadzenie jałówek cielnych z Niemiec.
- To prawda, najpierw w latach 80-tych zaczęliśmy zwalczać białaczkę, a na przełomie 1984/85 przyszły pierwsze jałówki cielne z Niemiec, z dużym dolewem HF i od tego czasu zaczęła się praca z holsztynami w Osięcinach. W 1988 r. utworzyliśmy ośrodek embriotransferu, którym zajmował się nieżyjący już niestety dr Wisłocki, i zaczęliśmy na dużą skalę „płukać” najlepsze krowy. Dokupiliśmy 100% HF z Dębołęki, które nie pasowały do ich programu hodowlanego, a do naszego tak. Na pozyskanych od nich embrionach stworzyliśmy nową liczącą 100 krów oborę w Jarantowicach. To właśnie te krowy oraz niemieckie były podstawą genetyczną późniejszych sukcesów.
x I one przyszły prawie natychmiast.
- Faktycznie tak było. Konsekwentnie realizowaliśmy kojarzenia z najlepszymi buhajami amerykańskimi, kanadyjskimi, europejskimi. Był taki okres, że 40% buhajów w Polsce pochodziło z naszej hodowli. Od 2000 r. położyliśmy nacisk na nogi i wymię, aby przedłużyć wiek użytkowania krów. Przy tak wysokiej produkcji więzadła podtrzymujące wymiona nie wytrzymują, wymię się opuszcza i są kłopoty. Przy oborach wolnostanowiskowych, a takie tylko mamy, ważne są mocne nogi. Oczywiście trzeba dbać o racice, ale predyspozycje genetyczne są ważne. Efekty tej koncepcji są widoczne, na 10 krów ocenionych jako doskonałe powyżej 90 pkt., 9 pochodzi z Osięcin. W pracy hodowlanej opieramy się na programie DoKo realizowanym przez Polską Federację Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Program jest obiektywny, oczywiście każdy system ma swoje jakieś wady, ale uważam, że ten jest bardzo dobry, zresztą daje efekty. Firmy komercyjne preferują własne buhaje, testowaliśmy też te inne projekty i uważamy, że Federacja proponuje najlepszy. Korzystamy też z doświadczeń genetycznych innych krajów, ostatnio mocno z włoskich; mają tam bardzo cenny materiał i współpracują z Amerykanami.
x Jakie macie priorytety na najbliższy czas?
- Chodzi nam o dwie sprawy. Po pierwsze, aby wydłużyć okres użytkowania krowy. W Osięcinach jest on wysoki, wynosi średnio 3,8 laktacji, jest to najlepszy wynik z obór pod kontrolą użytkowości, i to przy wydajności od 1 200 krów w wysokości 11 500–11 800 l mleka od lat. Brakowanie mamy w wysokości 26–28%, przy średnim w Polsce ponad 30%. Główna przyczyna to bezpłodność, aczkolwiek wszystkie przyczyny występują po trochu. Generalnie wyniki mamy dobre, ale zawsze można je poprawiać. A drugim celem jest to, aby w przyszłości nasz materiał móc sprzedawać za granicę. Długa droga przed nami, ale musimy dojść do stad wolnych od chorób wirusowych, aczkolwiek badania, jakie wykonujemy w Instytucie Weterynaryjnym w Puławach wypadają bardzo dobrze. Zrobiliśmy już takie badania dwa razy, ale to jeszcze trochę mało. Aby mieć całkowitą pewność, musimy je powtórzyć. Myślę, że jesteśmy w tym zakresie na dobrej drodze.
x Swego czasu przyjeżdżałem do OHZ Osięciny z prof. Krzysztofem Walawskim z UMW Olsztyn, prekursorem badań genetycznych bydła w Polsce - czy w dalszym ciągu zajmujecie się genetyką?
- Oczywiście, trudno dzisiaj mówić o poważnej pracy hodowlanej bez badań genomu. W 2012 r. rozpoczęliśmy wycenę genomiczną najlepszego materiału żeńskiego w krajowym konsorcjum Mass In Bul, wcześniej wycena była dokonywana w USA. Wyceniamy 100–150 sztuk rocznie. Te najlepsze intensywnie „płuczemy” i wykorzystujemy pozyskane embriony do produkcji jałówek czy byków. Dzisiaj buhajek się rodzi i po miesiącu znamy jego wartość genetyczną; jeżeli coś wyjątkowego się jemu nie przydarzy, możemy przewidzieć jego faktyczne możliwości. Tradycyjnymi metodami też musimy je testować, bo wpływ środowiska wszystko weryfikuje. Wyniki są praktycznie identyczne i potwierdzają, że wycena genomowa jest skuteczna. Trzeba z tych wyników korzystać, chociaż w Polsce jeszcze są pewne urzędnicze problemy, mam nadzieję, że je niebawem rozwiążemy. Chodzi o to, aby nam „świat nie odjechał”. U nas praktycznie wygląda to tak, że materiał męski po odchowie kupuje Stacja Hodowli i Unasieniania Zwierząt w Bydgoszczy. Wspólnie wybieramy matki buhajów czy kandydatki na matki i wybieramy kojarzenia. Materiał żeński zostaje do dalszej hodowli. Chcę podkreślić, że przez te wszystkie lata bardzo blisko współpracujemy z najlepszymi naukowcami, bez tego nie byłoby sukcesów. Współpracujemy m.in. z prof. Zygmuntem M. Kowalskim z Krakowa w sprawach żywieniowych i z prof. Stanisławem Kamińskim z Olsztyna w sprawach hodowlanych. Jest też taka prawda, że najlepsza praktyka odjechała nauce, szczególnie tej nie mającej kontaktu z produkcją. Polskie Towarzystwo Zootechniczne ma taki pomysł, aby stworzyć platformę „Nauka – Praktyce, Praktyka – Nauce”. Myślę, że to dobry pomysł.
x Panie prezesie, puchary, nagrody, uznanie w całej Polsce jest bardzo ważne, ale jak z opłacalnością przy takiej wydajności?
- Z opłacalnością jest dobrze, ma na nią wpływ wiele czynników, które na bieżąco analizujemy. Koszty też są duże, bo przy takim poziomie produkcji żywienie, opieka, dobrostan itd. muszą być na najwyższym poziomie. Nam już nie chodzi o wydajność, aby ją forsować, chcemy ją utrzymać. Poprawiamy skład mleka, chodzi o białko, tłuszcz mamy wystarczająco wysoki, a przemysł nie jest nim zainteresowany. Interesuje nas długowieczność, płodność, zdrowotność. Po uwolnieniu kwot, ten, kto ma ułożoną kosztowo produkcję, będzie miał rację bytu. Dzisiaj rynek jest globalny i trzeba patrzeć na pewne mechanizmy szerzej. Oczywiście jest pewne zagrożenie, ale trzeba dokładnie liczyć i ustawić kwestie opłacalności. Planujemy po uwolnieniu kwot zwiększyć o 100 sztuk ilość krów. Inne kierunki produkcji zwierzęcej, czy nawet roślinna, łącznie z podstawowymi, jak zboża czy rzepak, mają swoje górki i dołki. Np. wymłóciliśmy rzepak z kilkuset hektarów, osiągnęliśmy plon 4,8 tony z hektara, ale ceny były niższe niż rok temu, pewnych spraw się nie przewidzi. Tak to wygląda w dzisiejszych czasach na świecie w produkcji globalnej i trzeba sobie z tym radzić.
x Z czasów, kiedy pracowałem w PGR-ach jako zootechnik, największym problemem było to, że do pracy w oborze szli sami nieudacznicy, trudno było z nich coś wykrzesać. Jak to wygląda u Was?
- Fakt, tak kiedyś było, ale to w Osięcinach już odległa historia. Bez ludzi na wszystkich stanowiskach sukcesów by nie było. Dzisiaj najlepsi, dokładni i z wyobraźnią pracują przy bydle, dotyczy to oborowych i dojarzy. Sprzedajemy dziennie ponad 30 000 litrów. Łatwo sobie wyobrazić nasze straty przy jakimś błędzie, testy mleka dzisiaj wszystko wybadają. Podstawą jest bliska współpraca zootechnika z oborowymi i dojarzami. To jest najważniejsze, dojarz może zepsuć wymię szybko. Przy tej wydajności w upalne dni choroba błyskawicznie się rozwija i momentalnie są duże koszty i olbrzymie straty. Ważne jest motywowanie tych ludzi, którzy są bezpośrednio przy zwierzęciu. Nieodpowiedzialny człowiek może bowiem krowę szybko zmarnować. Dlatego rozmawiamy z pracownikami na ten temat, zapraszamy fachowców z zewnątrz - daje to lepsze efekty; ktoś z zewnątrz jest inaczej odebrany niż my, jak mówimy to na okrągło. Uświadamiamy problemy, trzeba to robić konsekwentnie i poprawiać pracę. Ważna sprawa to kwalifikacje zarządzającej i nadzorującej kadry, szkolimy się na konferencjach i sympozjach w Polsce, ale też w Europie czy w USA. Swoje horyzonty należy poszerzać, patrzeć, jak inni to robią. My się nie wstydzimy jechać do kogoś i zobaczyć, jak ktoś to robi lepiej. Przeniesiemy to potem do Osięcin.
x Bydła posiadacie łącznie 3 000 szt. Omówiliśmy już krowy, co jest najważniejsze w pozostałych grupach wiekowych?
- Generalnie w Polsce z odchowem młodzieży nie jest najlepiej; jakoś o tym zapominamy, ważniejsze są krowa i mleko. I robimy błędy, a przecież ze słabego cielaka czy niezadbanej jałówki nie wyrośnie wybitna czy nawet dobra krowa. Dlatego przywiązujemy do tego dużą wagę, wybudowaliśmy nowe cielętniki, rozluźniamy pomieszczenia dla jałówek, dbamy o dobrostan. Od kilku lat prowadzimy też inseminacje wszystkich jałowic nasieniem seksowanym, uzyskujemy większą liczbę urodzonych jałówek. Sprzedajemy sporo jałówek cielnych na Podlasie, jeden rolnik ostatnio zakupił 40 sztuk. Jałowice sprzedajemy za ok. 8 500 zł za sztukę. Nasze jałowice mają tam bardzo dobrą opinię. Wynika to, moim zdaniem, nie tylko z tego, że mamy wybitną genetykę, ale też prowadzimy bieżący monitoring, sprawdzamy przyrosty, dbamy o jakość pasz dla wszystkich grup wiekowych, w tym również pasz objętościowych wyprodukowanych u nas.
x Właśnie - posiadacie 3 000 hektarów gruntów rolnych, też wzorowo uprawianych.
- Staramy się. Zaznaczę, że te hektary to nie tylko czarne Kujawy, ale też słabsze gleby w Izbicy czy Seroczkach, generalnie mozaika. Produkcja polowa na wysokim poziomie jest ważna w dzisiejszych czasach. Wchodzimy w precyzyjne rolnictwo, mapujemy pola, czyli są zbadane składniki pokarmowe w określonych miejscach na polu. Stosujemy siewniki, które wysiewają zmiennie, zależnie od potrzeb w określonych miejscach. Wykorzystujemy technikę GPS-u. To jest początek, jest to droga metoda, wymaga zakupu określonych maszyn, ale w sumie nie ma odwrotu, bo powoduje ona obniżenie kosztów. Umożliwia bardziej precyzyjne działanie i uzyskiwanie wyższych plonów. I to jest właściwy kierunek rozwoju. Nie mamy wpływu na ceny płodów i środków produkcji, więc musimy cały czas szukać gdzieś oszczędności. Plon tworzymy jesienią, zbiór fajnie wygląda, ale jesień jest najważniejsza, uprawa, nawożenie, siew i dokładność wszystkich prac. Mamy też 25 ha jabłoni i tak chyba zostanie.
x Wiem, że zajmujecie się też, jako jedyni w tej części Europy, profesjonalnie doświadczalnictwem żywieniowym. Jak to faktycznie wygląda?
- Od kilku lat działa Ośrodek Badawczo-Wdrożeniowy wyposażony w indywidualne stanowiska żywieniowe firmy American Calan. Posiadamy unikatowy paszowóz Ranger umożliwiający precyzyjnie dawkowanie pasz dla określonych zwierząt. Doświadczenia, ogólnie mówiąc, polegają na indywidualnym żywieniu, testowaniu różnych preparatów i technologii. Robimy to komercyjne, firmy zagraniczne się zgłaszają, ustalamy zakres doświadczenia i plan. Robimy to na naszym bydle, losowo wybranym, oczywiście nie dotyczy to krów wybitnych genetycznie. Próbki pasz jadą do laboratoriów poleconych przez firmę zlecającą. W Polsce przesyłamy pasze głównie do Krakowa do Uniwersytetu Przyrodniczego, jest tam, według mnie, najlepsze tego typu laboratorium. Stanowiska mamy do badań na 48 sztukach. W badaniach uczestniczą przeważnie dwie grupy po 24 sztuk, jedna z nich może być podzielona jeszcze po 12 sztuk w przypadku bardziej szczegółowych badań. Oczywiście robimy wszystkie badania czy dodatkowe zabiegi ustalone ze zleceniodawcą. Jest to dobry interes.
x Bardzo dziękuję za rozmowę, życzę dalszych sukcesów, chociaż w Waszym wypadku to raczej pewne.
„Wieś Kujawsko-Pomorska”
K-PODR Minikowo i K-PIR
Fot. Leszek Piechocki
(za AGRO 11/2014)

















































































































































