1

2

AgroPlatforma ODR

Pół wieku z rolnictwem

Pół wieku z rolnictwem

Każdy jubileusz, bez względu na to kogo bądź czego dotyczy, sprawia określone wrażenie. Jubileusz 50-lecia pracy stanowi jednak rzadko spotykany przypadek w wymiarze czasowym

i zawodowym. Stanisław Wyrębski, mieszkaniec Osięcin w pow. radziejowskim, od pół wieku jest związany nieprzerwanie z rolnictwem. Na tę okoliczność poprosiliśmy o rozmowę dostojnego Jubilata, byłego wieloletniego dyrektora, a później prezesa Ośrodka Hodowli Zarodowej w Osięcinach.

X Panie Stanisławie, kim chciał Pan zostać, będąc jeszcze uczniem?

     - Pochodzę z rodziny typowo rolniczej. Jako chłopak uczęszczający do szkoły podstawowej, następnie średniej, wykonywałem szereg prac, które w każdym gospodarstwie należały do standardowych. Pasłem więc i doiłem krowy, pracowałem z końmi. Od kiedy zacząłem marzyć, moje plany zawsze dotyczyły pracy w rolnictwie. Z racji urodzenia, zamieszkania i pochodzenia - było mi to widać pisane. Wykształcenie tylko dopełniło reszty.

X Jak prezentowała się firma, w której rozpoczynał Pan pierwszą pracę?

     - Podmiot o statusie gospodarstwa państwowego, dokąd trafiłem tuż po studiach na Wyższej Szkole Rolniczej w Poznaniu, był w dobrej kondycji finansowej. Uzyskiwał wysokie wskaźniki wydajności, zarówno w zakresie produkcji roślinnej, jak i zwierzęcej. Szczególnie wysoki poziom osiągał w zakresie mleczności krów.

X Dlaczego profil Pana zainteresowań dotyczy głównie hodowli bydła oraz produkcji mleka?

     - Zadecydował raczej przypadek, ponieważ swoją pracę magisterską poświęciłem ziemniakowi. Osięciny miały bogate duże tradycje hodowli bydła mlecznego. Sięgały one jeszcze okresu międzywojennego, gdy Osięciny stanowiły prywatny majątek ziemski. Po zakończeniu II wojny światowej tradycję zachowano, ja zaś na wstępnym etapie samodzielnego życia włączyłem się zawodowo w jej chlubną kontynuację.

X Po roku 1989 spora grupa nawet dobrych (jak na owe czasy), ale tzw. uspołecznionych gospodarstw rolnych przestała funkcjonować. Czy nie wywołało to dla rolnictwa ujemnych skutków?

     - Można to było inaczej rozwiązać, innymi słowy odmiennie zrealizować cały proces prywatyzacyjny. Osoby odpowiedzialne za transformację własnościową rolnictwa otwarcie przyznają, że dziś postąpiłyby zupełnie inaczej. Ale też trzeba powiedzieć, że byłe Państwowe Gospodarstwa Rolne nie byłyby w stanie sprostać ostrym kryteriom gospodarki wolnorynkowej.

X Czy w dobie postępującej globalizacji gospodarki istnieją perspektywy dla  funkcjonowania mniejszych firm hodowlanych? 

     - Pod względem liczebności w Polsce nadal przeważają gospodarstwa rodzinne. Muszą one jednak podlegać systematycznej modernizacji. Opłacalność hodowli gwarantują stada wielkości minimum 30–40 szt., przy osiąganiu wydajności 6 tys. l mleka od krowy. Liczba indywidualnych gospodarstw hodowlanych zmalała z 280 tys. do 160 tys. Dużych gospodarstw mamy aktualnie ok. 700 i bynajmniej nie zagrażają one swoim mniejszym konkurentom.

X Czy można mówić o polskiej hodowli bydła?

     - Mimo ogromnego postępu nadal mamy jedną z niższych w Europie wydajności mleka od krowy. Pod tym względem wyprzedzamy zaledwie 3–4 kraje. Wpływ na istniejącą sytuację wywiera rozdrobnienie obszarowe gospodarstw. 25 proc. pogłowia krów znajduje się pod kontrolą. Prawdziwym potentatem jest Izrael, gdzie krowy dają po 12 tys. l mleka rocznie.

X Hodowców z jakich krajów ocenia Pan jako wzór godny naśladowania?

     - Północnoamerykańskich i kanadyjskich. W 1995 r. po raz pierwszy znalazłem się za „wielką wodą”. Dziś twierdzę, że o 10 lat za późno, choć nasienie buhajów z USA używaliśmy już w roku 1980. Licząca zaledwie 4 mln mieszkańców Nowa Zelandia produkuje rocznie 15 mln l mleka. Dla porównania Polska z ponad 37 mln mieszkańców produkuje 10 mln l mleka. Liczby mówią same za siebie.

X Jakich rad można udzielić hodowcom dopiero rozpoczynającym działalność?

     - Niech wykonują swą pracę najlepiej jak potrafią, czyli profesjonalnie, z sercem i przekonaniem. Praca winna być pasją. Wyniki przyjdą z upływem czasu.

X Różne środowiska postulują bardziej ścisłe powiązanie nauki z gospodarką. Jak to wyglądało u Pana? 

     - W kierowanej przeze mnie firmie dwustronna współpraca istniała zawsze. Obejmowała głównie zagadnienia związane bezpośrednio z szeroko rozumianą hodowlą bydła mlecznego rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. Utrzymywałem wieloletnie kontakty z profesorami uczelni rolniczych: Witoldem Podkówką i Witoldem Cieślą (Bydgoszcz), Antonim Żebrackim (Olsztyn), Witoldem Wielickim (Poznań) oraz Zygmuntem Reklewskim (Instytut Genetyki w Jastrzębcu).   

X Krowom nadawane są imiona. Czy z tego tytułu łatwiej zapadają w pamięci?

     - Bez wątpienia, zwłaszcza okazy nagradzane tytułami championa. Wspomnę tylko imiona: Orlik, Stella, Ludek, Halma, Lakmus. Rekordzistka dawała 17 tys. l mleka przy 305 dniowej laktacji. Stanowiła doskonałą wizytówkę firmy.

X Praca w rolnictwie należy do trudnych. Miewał Pan kiedyś chwile zwątpienia, może nawet frustracji? Nachodziły Pana myśli, aby zmienić branżę lub miejsce zatrudnienia?

     - Faktycznie, na przestrzeni minionych dziesięcioleci różnego typu problemów nie brakowało. Mam jednak naturę urodzonego optymisty. Zawsze wychodziłem z założenia, iż problemy, jakie by one nie występowały, trzeba skutecznie pokonywać. Tego wymaga życie.

X W 2005 r. przeszedł Pan na emeryturę. Znajduje Pan teraz czas na hobby?

     - Ależ oczywiście, bo moim hobby jest rolnictwo. Mimo osiągnięcia wieku emerytalnego, prowadzę w kilku spółkach Agencji Nieruchomości Rolnych stały nadzór nad programem genetycznego doskonalenia bydła. Sam program realizuje Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka, w której jestem członkiem Komisji Oceny. Dzięki Federacji utrzymuję bieżący kontakt z rolnikami w całej Polsce, głównie na Podlasiu. Zasiadam też w Kapitule Konkursu „Rolnik Pomorza i Kujaw”.

X Czy po 50 latach pracy zawodowej można czuć się człowiekiem spełnionym?

     - Jak najbardziej. Gdybym miał powtórnie wybierać zawód, zostałbym rolnikiem. Kiedyś miałem sukcesy, dziś mam zadowolenie z tego, co w życiu osiągnąłem.

X Wykonywana profesja udzieliła się członkom Pana rodziny?

     - Studia rolnicze ukończyła moja żona, także - córka oraz dwóch synów. U wnuczki i dwóch wnuków kwestia wyboru zawodu to jeszcze sprawa otwarta.

 

                              Rozmawiał: Grzegorz Roczek

„Wieś Kujawsko-Pomorska”

K-PODR Minikowo

(za AGRO 3/2015)