Wydawałoby się, że dekorowanie pierników jest proste. Wystarczy lukier i pomysł, aby powstała ozdoba. Ale czy to jest takie łatwe – o tym rozmawiam z Ewą Stepaniuk, utalentowaną młodą osobą, która powróciła na Podlasie, aby założyć własną firmę w Puchłach (gm. Narew). Pani Ewa zajmuje się wytwarzaniem pierników ozdobionych oryginalnymi wzorami inspirowanymi wzornictwem lokalnym.
Pierniki wykonane przez Panią są piękne i oryginalne. Jak dużym wyzwaniem jest zrobienie takiego dzieła sztuki?
- Upieczenie idealnych pierników nie jest najtrudniejszym zadaniem. Piekę je głównie na bazie lipca białowieskiego, czyli miodu, który jest pozyskiwany z uli ustawionych na terenie Puszczy Białowieskiej. Potem pozostaje już tylko dekoracja, a to jest sama przyjemność, ale również wyzwanie. Nie trzeba mieć nawet dużych zdolności plastycznych, wystarczą chęci, trochę prób i dobry pomysł, aby wyrazić własne odczucia.
Trzeba wykazać się kreatywnością i wyobraźnią przy ozdabianiu. Skąd czerpie Pani pomysły?
- Cukierniczym zdobnictwem bawię się od niedawna. Zaczęłam cztery lata temu od bardzo popularnych wzorów, np. bożonarodzeniowych. Obecnie są to przede wszystkim wzory inspirowane wzornictwem lokalnym. Lokalność zawsze miałam w swojej świadomości. Był jeden przełomowy moment, w którym uświadomiłam sobie, że skoro wykonuję popularne wzory z lukru, dlaczego nie wykorzystać wzornictwa lokalnego. Spróbowałam raz i drugi. Na początku wzorowałam się na tzw. ruczniku, czyli haftowanym ręczniku wieszanym wokół ikon. Miałam rewelacyjny wzór, bo był to ręcznik wykonany przez moją prababcię. Oryginał jest bezcenny, ma około 85 lat – jest dla mnie ciągłym natchnieniem. Ręczniki obrzędowe były moją pierwszą inspiracją. Dużą pomocą jest wydana przez Muzeum Podlaskie książka, pt. „Ręcznik ludowy z okolic Bielska Podlaskiego. Haft i koronka”, w której znajdują się fotografie haftowanych ręczników. To doskonała baza do inspiracji, jednak najbardziej lubię wzorować się na prababcinym ręczniku. Na piernikach maluję kwiaty i koronki. Trochę modyfikuję kolory, aby urozmaicić swoje prace.
Pierniki wyglądają jak miniatury ręcznika obrzędowego. Czy to jedyny motyw zdobniczy?
- Drugim nurtem w moim zdobnictwie jest tradycyjna architektura. Takim podstawowym zdobieniem jest okno z okiennicami. Najbardziej oddaje charakter miejsca, w którym powstają moje prace, czyli w Puchłach - w Krainie Otwartych Okiennic. Wykorzystuję też pojedyncze elementy z narożników. Mam plan wykonania całej elewacji szczytu – pracuję nad tym. Mam nadzieję, że wyjdzie tak, jak to sobie wyobrażam.
Skąd, u tak młodej osoby, zamiłowanie do tradycji?
- Świadomość lokalności i regionalności kształtowała się od dawna, ponieważ rodzice skrupulatnie przekazywali uczucie do Podlasia, aż w końcu wykiełkowało. Skończyłam geografię turyzmu, miałam więc podłoże teoretyczne. Na studiach starano nam się pokazać to, że każdy region jest inny, ma swoje elementy, którymi się wyróżnia. Stwierdziłam, że wracam na Podlasie. Świadomie podjęłam decyzje, że założę firmę i wykorzystam elementy regionalizmu w swojej pracy.
Jaki jest pomysł na prowadzenie firmy?
- Swoją działalność założyłam w moich ukochanych Puchłach. Jest to firma turystyczna. Stawiam na organizację wycieczek dla zorganizowanych grup, ale także chętnie oprowadzam po Krainie Otwartych Okiennic małe grupki, a nawet pojedyncze osoby. Firma nazywa się „Mandrivka”, z ukraińskiego oznacza wędrówkę – dla mnie jest to wędrówka po Podlasiu, ale także wędrówka w przeszłość. Turystom proponuję moje pierniki jako pamiątkę z regionu. Może to być również oryginalny prezent na różne okazje. Zdarza się, że wykonuję piernik na pamiątkę ślubu lub urodzin, jako gadżet firmowy – to zależy od klientów. Sentyment mam do każdego piernika, który ode mnie wyjeżdża. Jednak zawsze jestem przekonana, że każdy z nich będzie miał nowy, wspaniały dom.
Pani pierniki są piękne i smaczne, czy ktoś docenił już ich wartość?
- W tym roku po raz pierwszy startowałam z piernikami w konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo i zdobyłam pierwszą nagrodę w kategorii wyroby cukiernicze. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, usłyszałam mnóstwo miłych słów i dostałam kolejnego kopa do działania. Dziękuję przede wszystkim najbliższym mi osobom, które „zmusiły” mnie do wzięcia udziału w konkursie.
Jest Pani dla siebie wymagającą szefową?
- Kocham to, co robię. Mam kontakt z ludźmi. Mogę realizować swoje pomysły, a mam ich pełno w głowie. Doceniają to turyści, więc staram się być solidnym pracownikiem i… wyrozumiałą szefową.
To oryginalna działalność oparta na talencie – chyba nie boi się pani konkurencji?
- Nie wiem, jak to jest u mnie z talentem, ale od dziecka interesowałam się haftem. Pamiętam, jak babcia dała mi do ręki igłę i nauczyła haftować. Byłam wówczas w pierwszej klasie podstawówki. Zaczynałam od trudniejszego haftu płaskiego, później nauczyłam się krzyżykowego. Igłą posługuję się do dzisiaj. Trochę też malowałam – pojawiały się pędzle, potem ołówek. Uczę się również nowych technik. Myślę o wprowadzeniu na pierniki kolejnego tematu związanego z regionem – są to pomysły na razie w fazie testów. Swoimi umiejętnościami chętnie się dzielę. Organizuję warsztaty zdobienia pierników dla dzieci i dorosłych. Konkurencja jest zawsze, ale rynek mamy duży, każdy może spróbować swoich umiejętności. Ja wybrałam regionalne wzory inspirowane zarówno tkaniną, jak i tradycyjną architekturą drewnianą. Zapraszam do „Mandrivki” – może będę miała okazję opowiedzieć więcej o lukrowaniu pierników, o urodzie, historii i tradycji Podlasia.
Rozmawiała Anna Fatyga
„Wiadomości Rolnicze”
PODR Szepietowo
Kraina Otwartych Okiennic - to szlak wiodący przez trzy unikatowe pod względem architektonicznym wsie: Trześciankę, Soce i Puchły. Specyfiką ich zabudowań są kunsztowne zdobienia drewnianych domów. Bogato dekorowane i malowane różnymi kolorami są okiennice, wiatrownice, narożniki, a także elewacja i szczyty. Ornamentyka ta jest niespotykana w innych regionach Polski i nawiązuje do zdobnictwa stosowanego w rosyjskim budownictwie ludowym.