Do napisania tego artykułu zmobilizowała mnie obserwacja szybkich przemian, jakie zachodzą w rolnictwie i na polskiej wsi. Na przestrzeni ostatnich lat wieś zmieniła swoje oblicze. Przybyło nowoczesnego sprzętu oraz nowych technologii w uprawie roślin i w chowie zwierząt. Nastąpiła znaczna koncentracja produkcji, poprawa dobrostanu i wydajność od zwierząt. Wieś swoim wyglądem coraz bardziej przypomina miasto. Przybywa asfaltów, chodników, pięknych zagród z podwórkami wyłożonymi wzorzystymi kostkami. Z obserwacji wynika, że zmienił się też język, jakim się posługujemy.
Ostatnio w naszym języku mamy wiele naleciałości, uproszczeń (spoko, zara, nara, itp.), tym bardziej zapomina się o języku, jakim dawniej komunikowaliśmy się ze zwierzętami. Rozmawiając z młodzieżą, dziećmi, a nawet z dorosłymi mieszkańcami wsi, okazało się, że bardzo duża grupa osób, ma problemy ze zwracaniem się do zwierząt. Wszystko przez to, że coraz mniej jest hodowanych zwierząt i coraz mniej używa się języka, jakim posługiwali się nasi rodzice, dziadowie i pradziadowie. Z językiem jest tak, jak z jazdą samochodem, gdy się nie jeździ, to się zapomina.
Sama doświadczyłam tego, będąc w gospodarstwie ekologicznym na seminarium wyjazdowym. Chciałam przywołać konia pasącego się na okólniku. Przez pewien czas nie mogłam tego uczynić, gdyż zapomniałam, jak to się robi. Dodam, że więcej osób miało z tym problem. Koń nie reagował na ich przywoływania. Wreszcie przypomniałam sobie, jak się u
mnie w rodzinnym domu mówiło do konia. Okazało się, że po wypowiedzeniu 3 razy cieś, koń podniósł głowę i ruszył w naszą stronę. Uświadomiłam sobie, że to działa i nie jest to zwrot regionalny.
Dziś w hodowli bardzo dużo uwagi poświęca się dobrostanowi. Tymczasem porozumiewanie się ze zwierzętami jest równie ważną sprawą. Wbrew pozorom zwierzęta nas słuchają i odpowiednio reagują. Inaczej wygląda hodowla zwierząt w małych stadach, gdzie jest bliski kontakt człowieka ze zwierzęciem, a inaczej w dużych oborach i fermach, gdzie człowiek oddala się od zwierzęcia, a jego rolę przejmuje elektronika i komputery. Jednak udomowione zwierzęta lgną do człowieka. Znając odpowiedni język porozumiewawczy, możemy uniknąć wszelkich zbędnych dla nas i zwierząt stresów przy obsłudze, przepędzaniu i transporcie.
Jak możemy ogólnie przywoływać zwierzęta gospodarskie, aby zareagowały i bezstresowo się zbliżyły? Zwierzęta gospodarskie: x krowa: ne nekś, ne nekś, ne nekś lub hoł, hoł, hoł x koń: cieś, cieś, cieś x owca: baś, baś, baś x świnia: mali, mali mali x kura: cip, cip, cip x gęś: dzicia, dzicia, dzicia x kaczka: taś, taś taś x królik: truś, truś, truś x indyk: gul, gul, gul x cielę: meciu, meciu, meciu. Zwierzęta domowe: x pies: tupś, tupś, tupś lub do nogi x kot: kici, kici, kici. Trzeba w tym miejscu dodać, że aby uzyskać zamierzony cel, należy zwierzęta przywoływać spokojnie, przyjaźnie i zachęcająco. Podobnie dziecko nie podejdzie do nas, gdy będziemy się do niego zwracali głośno i nerwowo, ale z radością reaguje na miły głos i uśmiech.
Jak komunikujemy się ze zwierzętami, chcąc je odpędzić lub przepędzić? Zwierzęta gospodarskie: x kura: a śsio, a śsio, a śsio! x gęś: a hula, a hula, a hula! x kaczka: a taś, a taś, a taś! x świnia: a ciu, a ciu, aciu! x koń: nastąp się, wio, hejta, wista, prr! x krowa: nawróć się, hej, puśtu, hej! x owca: a baś, a baś, a baś! Zwierzęta domowe: pies: do budy! x kot: a psiko, a psiko, a psiko! W tym wypadku należy używać zdecydowanego i podniesionego głosu.
Kiedyś w gospodarstwach utrzymywano z reguły wszystkie gatunki zwierząt, stąd też i dzieci wiejskie, i te, co je odwiedzały, doskonale znały te zwroty i nie było z tym problemu. Większość hodowców zwraca się do swoich pupilków po imieniu. Wymienione wyżej zwroty odnoszą się ogólnie do poszczególnych gatunków zwierząt. W różnych regionach mogą one się różnić.
Należałoby dodać jeszcze, jak nazywa się mowa poszczególnych gatunków: owca - beczy, krowa – muczy i ryczy, gęś - gęga, koń - rży, świnia - kwiczy, kura - gdacze, ciele - beczy, kogut – pieje, gąsior - syczy, kaczka - kwacze, pies - szczeka, warczy, wyje i skomli, kot - miauczy i mruczy.
Oprócz mowy bezpośredniej występuje jeszcze tzw. mowa ciała. Zwierzęta, podobnie jak ludzie, swoim zachowaniem i wyglądem okazują swoje radości lub niezadowolenie. Trzeba więc bacznie obserwować, wyciągać odpowiednie wnioski i mądrze reagować. Nasuwa się tu jeszcze jeden wniosek: zakupując nowe sztuki, należy dowiedzieć od poprzedniego właściciela o sposobie komunikacji i postępowaniu odnośnie żywienia i obsługi. Wtedy zwierzęta szybciej i łatwiej się zaaklimatyzują i odwdzięczą się wydajnością.
Znajomość komunikacji, obserwacja i odpowiednie postępowanie ze zwierzętami może przyczynić się do ograniczenia wysiłku fizycznego, stresów i kosztów. W obsłudze zwierząt czasami prawidłowymi zwrotami, gestami i postępowaniem można uzyskać większy efekt, niż korzystając z urządzeń pomocowych typu poskromów czy poganiaczy.
Zawsze jednak należy zachować zdrowy rozsądek i przestrzegać przepisów BHP przy obsłudze zwierząt, gdyż czasami mogą być nieobliczalne. Szczególnie, gdy zostaną nagle przestraszone, wykazują wtedy swój instynkt zachowawczy zwierzęcia dzikiego: kopią, bodą, gryzą i pędzą na oślep.
Krystyna Wieczorkiewicz
„Aktualności Rolnicze”
ŚODR Modliszewice
Fot. M. Ejsmond-Mrówka
(za AGRO 6-7/2015)

















































































































































