1

2

Archiwum

Wiktor Kolbowicz PROMOTOR AGROBIZNESU WSZECH CZASÓW RP

Wiktor Kolbowicz PROMOTOR AGROBIZNESU WSZECH CZASÓW RP

Wiktor Kolbowicz, prezes Zarządu Kliniki Uzdrowiskowej „Pod Tężniami”. Absolwent Technikum Mleczarskiego we Wrześni i Wydziału Prawa i Administracji na UMK w Toruniu. Ponadto ukończył 2-letnie studium kadry zarządzającej na UJ w Krakowie i kurs w zakresie obsługi gastronomiczno-hotelarskiej w szwajcarskim Richemont. Zanim w 1982 r. został powołany na funkcję dyrektora Zakładu Leczniczego CZSM w Ciechocinku, pracował kolejno w: OSM Kruszwica, OSM Toruń i Wojewódzkiej spółdzielni Mleczarskiej w Toruniu. Klinika Uzdrowiskowa „Pod Tężniami” (dawniej pod nazwą - Sanatorium Uzdrowiskowe „Pod Tężniami”) w ciągu 37 lat pod jego „rządami” przeistoczyła w unikatowy obiekt w skali ogólnopolskiej, dysponujący nowoczesną bazą medyczno-hotelową, dysponujący nowoczesną bazą medyczno-hotelową i świadczący na światowym poziomie usługi: leczniczo-rehabilitacyjne, odnowy biologicznej, hotelarskie, gastronomiczne oraz z zakresu organizacji szkoleń i konferencji. Klinika dysponuje 450 miejscami. Stan tzw. obłożenia  sięga blisko 100 proc. Blisko 30 proc. klientów stanowią przedstawiciele udziałowców – spółdzielni mleczarskich (rolnicy – dostawcy mleka i pracownicy i członkowie ich rodzin), zaś 20 proc. przyjeżdżających tutaj po zdrowie i wypoczynek, to goście zagraniczni z kilkunastu krajów świata (głównie Polonusi). W Klinice „Pod Tężniami”, świadczącej usługi zgodnie z systemem ISO 9001:2000 i HAACAP, w leczeniu wykorzystuje się nowoczesne metody z zakresu: kinezyterapii, balnoterapii, hydroterapii i hydroterapii. Zapewniona jest również możliwość konsultacji lekarskich w kilkunastu dziedzinach. Od 2006 r. funkcjonuje także Centrum Dermatologii Estetycznej, dysponujące najnowocześniejszym sprzętem do odnowy biologicznej oraz korekcji skory. Klinika Uzdrowiskowa „Pod Tężniami” za swą wszechstronną działalność (jest m.in. organizatorem dorocznej Konferencji Mleczarstwa Polskiego „Euromlecz”) było wielokrotnie nagradzane i wyróżniane (m.in. Godłem Promocyjnym „Teraz Polska”, tytułami: „Gazele Biznesu”, „Europrodukt”, „Liderzy Marki” i „Po prostu Najlepszy”).

 

Wizjoner, który zbudował „perełkę” uzdrowiskową w Ciechocinku

 

Rozmowa z Wiktorem Kolbowiczem, prezesem Zarządu Kliniki Uzdrowiskowej "Pod Tężniami" im. Jana Pawła II w Ciechocinku, nominatem do tytułu Promotor Agrobiznesu Wszech Czasów RP

 

Panie Prezesie, począwszy od ponad 37 lat kieruje Pan ciechocińską Kliniką Uzdrowiskową „Pod Tężniami”, która pod Pana „rządami” przeszła ogromną metamorfozę i która uchodzi obecnie za wizytówkę sanatoryjnego Ciechocinka. Czy może Pan przybliżyć początki swojego prezesowania?

     - Kiedy w 1982 r. zaproponowano mnie stanowisko dyrektora w wybudowanym przed 3 laty Zakładzie Leczniczym w Ciechocinku, bo tak się wówczas nazywała dzisiejsza Klinika Uzdrowiskowa „Pod Tężniami”, przekonywano, że będzie to praca lekka i przyjemna. Tymczasem na miejscu okazało się, że trzeba ostro zakasać rękawy… Przede wszystkim należało radykalnie poprawić zarządzanie obiektem, no i wziąć się za usuwaniem rozlicznych fuszerek budowlanych. Później przyszedł czas na stopniową przebudowę sanatorium po to, aby zwiększać i wzbogacać zakres oferowanych usług leczniczych. Może to dziś zabrzmi dziwnie, ale ja w tych przedsięwzięciach modernizacyjnych musiałem zważać, żeby u nas nie było lepiej niż w ówczesnych sanatoriach MSW czy MON…

Panie Prezesie, kiedy przed kilkunasty rozmawialiśmy o dziejach kierowanego przez Pana sanatorium, bardzo mocno akcentował Pan cezurę roku 1989 r.

     - I nie bez powodu! Wtedy to – w czasie przemian ustrojowych – likwidator Centralnego Związku Spółdzielni Mleczarskich, któremu podlegało nasze sanatorium, zamierzał go się pozbyć, a mnie – wielu innych pracowników – z hukiem wyrzucić. Wtedy murem stanęła za mną załoga. Tak zdecydowana postawa moich podopiecznych utwierdziła mnie w przekonaniu, że w żadnym przypadku nie można się poddać. Zwołałem niezwłocznie prezesów największych spółdzielni mleczarskich w kraju i wspólnie założyliśmy spółdzielnię osób prawnych, która mogłaby przejąć sanatorium, nomen omen, zbudowane z symbolicznych groszówek od każdego odstawionego przez polskich rolników litrów mleka i składek spółdzielczości mleczarskiej. Żeby nowo powołana spółdzielnia mogła się stać właścicielem Sanatorium „Pod Tężniami”, trzeba było decyzji Krajowego Zjazdu Spółdzielczości Mleczarskiej. I tak  się stało – Zjazd jednomyślnie powierzył prowadzenie Sanatorium Uzdrowiskowego „Pod Tężniami”  Spółdzielni Usług Leczniczych i Rehabilitacyjnych. Ta decyzja ostatecznie przesądziła o dalszych losach mleczarskiego sanatorium, a mnie postawiła w jego rzeczywistego gospodarza. Odtąd mogłem na dobre zacząć realizację strategii, która miała na celu umocnienie i rozwój sanatorium jako ośrodka rehabilitacyjno-leczniczego dla środowisk rolniczo-mleczarskich.

Jakie były dalsze kroki? I jak przedstawia się dzień dzisiejszy Kliniki Uzdrowiskowej „Pod Tężniami” im. Jana Pawła II w Ciechocinku?

    - Nie było łatwo, ale - dzięki wsparciu naszych udziałowców i powiększeniu przez nich udziałów udało się – już w 1992 r. udało się radykalnie zmodernizować cały obiekt. W 2000 r. powiększyliśmy naszą bazę noclegową o 40 miejsc, a w 4 lata później o kolejne 100 miejsc. Obecnie – po wielkiej rozbudowie naszej Kliniki Uzdrowiskowej - jesteśmy w stanie jednorazowo podejmować w luksusowych warunkach 450 kuracjuszy i otoczyć ich wszechstronną opieką lekarską i rehabilitacyjną, a także – co równie ważne - pod względem rekreacyjnym. Naszą misją jest przede wszystkim zadowolenie klienta. Robimy więc wszystko, aby poczuł się u nas, jak u siebie w domu. Staramy się uatrakcyjnić gościom pobyt w naszej Klinice poprzez organizowanie koncertów muzycznych, występów operetkowych i folklorystycznych oraz imprez plenerowych. Wyjątkowo dbamy także o obsługę kulinarną; kuracjusze chwalą naszą stołówkę i bogaty w niej wybór smacznych dań.  Ale, rzecz jasna, naszą największą siłą są profesjonalne zabiegi lecznicze i rehabilitacyjne, których ilość systematycznie rośnie. Zatrudniamy najwybitniejszych fachowców w poszczególnych dziedzinach. Prócz leczenia i rehabilitacji układu ruchu, układu krążenia i układu oddechowego, od wielu lat modne są u nas prowadzone przez psychologów terapie: odchudzania, rzucania nałogu palenia papierosów czy usuwania stresów. Po uruchomieniu w 2007 r. supernowoczesnego Kompleksu Balneologicznego im. Jana Pawła II, zbudowanego kosztem 20 mln zł, w którym znalazło się m.in. Centrum Diagnostyki Medycznej, paleta naszych usług medycznych wydatnie się poszerzyła się i ciągle rośnie. Gości przyciąga też przestrzeń Wellnes & SPA, w której korzystać można z: łaźni, saun, słonecznej łąki czy groty solnej, a także z basenów - wewnętrznego i zewnętrznego z dużą ilością atrakcji w postaci różnorodnych masaży. Nasi „starzy” klienci, a takich, którzy do nas systematycznie wracają, jest wielu, ilekroć znów zjawiają się w naszych progach, powtarzają: o znowu, coś zmieniło, znowu coś przybyło. Taka postawa gości, to dla całej naszej kilkusetosobowej załogi dodatkowa satysfakcja i zarazem zachęta i doping do stwarzania jak najlepszych warunków pobytu i leczenia przybywających do nas tysięcy kuracjuszy z kraju i ze świata, m in. z: USA, Kanady, Izraela, Francji, Danii, Niemiec, Australii, Wielkiej Brytanii, Litwy, Rosji, Meksyku, Szwecji, Szwajcarii i Holandii.

Panie Prezesie, czy czuje się Pan spełniony w tym, co Panu wspólnie z załogą udało się przez dziesiątki lat dokonać w Klinice Uzdrowiskowej „Pod Tężniami”?

     - Moim najskrytszym marzeniem zawsze było dążenie do takiego przekształcenia naszego sanatorium, aby nie odbiegało ono pod żadnym względem od renomowanych obiektów uzdrowiskowych w Austrii, Niemczech czy Szwajcarii. Zarazem pokazanie, że polskie uzdrowiska mogą być profesjonalne, przyjmować gości z całego świata i stanowić istotny element rozwoju naszej gospodarki. Lata systematycznej pracy pokazały, że moje założenie było słuszne. Aby zapewnić sukces dla naszego uzdrowiskowego, nie tylko opracowałem wysokie standardy obsługi i wyposażenia, ale i dbałem o ich przestrzeganie. Szczególny nacisk zawsze kładłem na dokształcanie i doskonalenie zawodowe pracowników. Tłumaczyłem im, że goście wybaczą słabszy standard obiektu, ale nie wybaczą braku troski o gościa, serdeczności w codziennej jego obsłudze. I dodawałem, że sposób traktowania każdego gościa i wysoka jakość świadczonych usług, to najlepsza reklama i swoisty magnes przyciągający kuracjuszy. Takie podejście do odwiedzających nas kuracjuszy całkowicie się sprawdziło. I to poczytuję sobie za największy sukces.

             Rozmawiał: Leon Wawreniuk

 

(za „AGRO” 11/2019)