1

2

Archiwum

Leszek Galemba WZOROWY AGROPRZEDSIĘBIORCA RP 2019

Leszek Galemba WZOROWY AGROPRZEDSIĘBIORCA RP 2019

Leszek Galemba, wykształcenie techniczne, współwłaściciel - wraz z dwupokoleniową rodziną - 250-hektarowe gospodarstwa rolnego w miejscowości Kiełczew Smużny Czwarty w woj. wielkopolskim, specjalizującego się w  hodowli trzody chlewnej w cyklu zamkniętym, w którym produkcja roślinna (jęczmień, pszenica, kukurydza oraz rzepak) w całości podporządkowana jest zarówno potrzebom paszowym, jak i płodozmianowym. W zbudowanej przed 3 laty nowoczesnej chlewni, mieszczącej 630 sztuk loch (od każdej rocznie odsadza się średnio ok. 30 prosiąt) oraz produkującej łącznie blisko 18 tys. sztuk  warchlaków i tuczników rocznie, stosowany jest innowacyjny system karmienia płynnego karmienia zwierząt. 60 proc. prosiąt, tuczonych do fazy warchlaków, jest przeznaczonych dla stałych odbiorców, pozostałe są tuczone do stadium tuczników i odstawiane do rzeźni Galw-Mięs. Nowocześnie prowadzone gospodarstwo rodziny Galemba zrzeszone jest w sieci Gospodarstw Demonstracyjnych WODR w Poznaniu i jest cyklicznie wizytowane - w ramach praktyk oraz wyjazdów szkoleniowych - przez studentów warszawskiej SGGW. W ogólnopolskim konkursie Bezpieczne Gospodarstwo Rolne 2004 zdobyło ono I miejsce w woj. wielkopolskim i II miejsce na szczeblu krajowym. Jego właściciel natomiast został uhonorowany tytułami: Wielkopolski Rolnik Roku 2003 oraz – w konkursie AgroLiga 2002 - Mistrz Województwa Wielkopolskiego i Wicemistrz Krajowy. Leszek Galemba także udziela się społecznie, wspierając czynnie lokalne OSP i Koła Gospodyń Wiejskich. Jako poseł na Sejm RP konsekwentnie promuje w środowisku rolniczym koncepcję produkcji „od pola do stołu”. 

 

REKOMENDUJE

Zbigniew Ajchler

Prezes Zarządu RSP Zdrowie w Istebnie i Zarządu RSP w Lubosinie

Wybitny Agroprzedsiębiorca RP 2015:

- Z pełnym przekonaniem, jako doświadczony hodowca trzody chlewnej, rekomenduję do zaszczytnego tytułu Wzorowy Agroprzedsiębiorca RP 2019 Leszka Galembę, znakomitego trzodziarza, który w swojej hodowli i tuczu świń osiąga znakomite rezultaty produkcyjne i wytycza nowe trendy rozwojowe na skalę krajową. I co ważne – swoimi nietuzinkowymi osiągnięciami w chlewni potrafi dzielić się z innymi, zwłaszcza z ludźmi młodymi.

 

 

Poszukujący rolnik, modelowy hodowca

 

Moja dewiza życiowa sprowadza się do jednego: jak bierzesz się za coś, to rób to maksymalnie dobrze. Jako rolnik na każdym kroku stawiam sobie, i całej naszej rodzinie, coraz to nowe cele i wyzwania. Rzecz jasna, nie wszystkie od razu są do spełnienia, ale trzeba starać się konsekwentnie podążać w wytyczonym kierunku. W przypadku naszego gospodarstwa przełomową decyzją rozwojową okazało się wprowadzenie przed kilku laty systemu płynnego karmienia loch w świeżo wybudowanej nowoczesnej chlewni. System ten sprawdził się też w tuczarni. Zwierzęta bowiem dobrze przyrastają, są zdrowe i uzyskują wysoką mięsność, a i koszty są zdecydowanie niższe w porównaniu z pasami suchymi. Ponadto taki system bardzo ułatwia pracę na fermie, umożliwia sprawną kontrole zwierząt, w chlewni panuje mniejsze zapylenie i rzadziej dochodzi do chorób układu oddechowego. I co najważniejsze -zwierzęta od małego są przyzwyczajane do żywienia płynnego. A wszystko  to stało się za sprawą mojego syna Gilberta…

 

     Nowy obiekt inwentarski jest przede wszystkim wynikiem zaangażowania syna Gilberta, który zaplanował tę inwestycję  w ramach szkolnego konkursu „Jak zreformować gospodarstwo mojego ojca?”, który zresztą wygrał, zdobywając tym samym indeks na uczelnią wyższą. Wybrał Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. W projekcie było, co prawda, 400 loch stada podstawowego, ale w trakcie realizacji została ostatecznie zbudowana na wskroś nowoczesna chlewnia na 630 loch, do tego z odchowalnią prosiąt.

     Nasza chlewnia o wymiarach 147 x 30 m w całości bazuje na podłożu rusztowym. W systemie karmienia na mokro lochy otrzymują pasze zgodnie z ustalonymi  krzywymi żywienia. Zatem dawka jest dostosowana do każdej sztuki, jej kondycji, stanu fizjologicznego czy ilości odchowywanych prosiąt. W porodówkach przy każdym korycie jest zawór pozwalający na indywidualne karmienie loch. Doradztwo żywieniowe zapewnia nam firma De Heus. Dawki zaś są ustalane komputerowo. Pozwala to na stopniowe zwiększanie paszy w ciągu kilku dni po porodzie i na ustalenie czasu, w którym locha powinna pobrać pełną porcję paszy. Maciory, zwłaszcza te karmiące  powinny pić dużo wody, stąd pasza mokra jest dla nich zdecydowanie lepsza od suchej. Po porodzie bowiem rzadziej występują u nich zaparcia, gorączka i  tzw. zespół MMA, czyli bezmleczność. Za synem Gilbertem, mogę też stwierdzić, że serwatka o znanych parametrach, stosowana  u nas jako komponent, w takim modelu żywienia wpływa na obniżenie pH w układzie pokarmowym zwierząt, działając jako naturalny zakwaszacz. Zatem lochy czują się lepiej.

     W porodówkach nasze prosięta są dogrzewane  w pierwszych dniach za pomocą promienników oraz mat wodnych. W odchowalni natomiast zastosowaliśmy ogrzewanie wodne zamontowane pod sufitem. W każdej komorze sterowanie klimatem odbywa się za pomocą sterowników indywidualnie. W porodówkach powietrze z zewnątrz trafia najpierw do kanału nad korytarzem, a następnie przez kratkę wentylacyjną nad każdym korytem jest dostarczane każdej maciorze na nos. Na odchowalni zastosowaliśmy do wentylacji perforowany sufit. W chlewni jest wprawdzie zamontowany system monitoringu, ale porody nie są u nas nadzorowane, gdyż mioty nie są aż tak bardzo liczne, a prosięta rodzą się wystarczająco duże i żywotne, by sobie poradzić. Prosięta przy maciorach otrzymują w korytkach zadawany ręcznie prestarter w formie płynnej. Oprócz sektora porodowego w chlewni mamy tez sektor inseminacji loch i sektor loch prośnych. Dodatkowo wydzieliliśmy mniejsze pomieszczenia dla knurów i odchowalnie loszek remontowych.

     W naszym obiekcie inwentarskim mamy pełną bioasekurację. Przede wszystkim  - chlewnia ogrodzona jest podwójnym płotem – betonowym i siatką. Silosy paszowe znajdują się poza nią, więc samochody z paszą nie podjeżdżają do budynku, zaś zwierzęta do zakładu ubojowego przewozimy własnym transportem. Wejście do chlewni odbywa się wyłącznie jednymi drzwiami przez tzw. śluzę sanitarną, która wyposażona jest w prysznic, oraz w część brudną, gdzie obsługa pozostawia odzież i obuwie. Ponadto każdy sprzęt wnoszony do chlewni jest odkażany środkami dezynfekcyjnymi lub działaniem promieni lampy UV.

     Pytany niejednokrotnie o koszt wybudowania tak nowoczesnej chlewni, odpowiadam, że wraz z wyposażeniem wydaliśmy na nią blisko 7 mln zł. I od razu dodaję, że - przy panującej wówczas dobrej koniunkturze - zwróciła się ona nam po… roku. Widząc, niedowierzanie na twarzach pytających, wyjaśniam, że zadecydowały o tym znacznie tańsze komponenty oraz mniejsze wykorzystanie paszy na kilogram przyrostu wagi.

       Według mnie, gdyby w Polsce mogło powstać 200 chlewni dla macior, tyle że dwa razy większych niż nasza, to moglibyśmy produkować warchlaki na potrzeby całego krajowego tuczu i przez to odbudować pogłowie świń w Polsce. Taka ilość obiektów nie byłaby z pewnością wielką uciążliwością dla środowiska naturalnego, tym bardziej, że na wzór naszego, byłyby nowoczesne i wyposażone w innowacyjne urządzenia i rozwiązania technologiczne. Warunek jest jeden – gminy muszą mieć uchwalone stosowne  plany zagospodarowania przestrzennego.

 

(za „AGRO” 10/2019)